wtorek, 5 listopada 2013

Reczczoniaki i zupa z pokrzyw czyli kulinarne skarby Roztocza

Wiecie co najbardziej lubię w podróżach - smakowanie potraw kuchni regionalnej. Nie wyobrażam sobie jak można odwiedzić np. Węgry i nie spróbować gulaszu a głód zaspokajać w Mcdonald's. Oczywiście nie mam nic do fast foodów, od czasu do czasu tam zaglądam i pałaszuję cheesburgera z chrupiącymi fryteczkami. W związku z tym, że dawno tu nie pisałam dziś nadrobie zaległości i dodam posty o potrawach, które miałam okazję jeść w trakcie wakacji. Może i Wam zrobi się cieplej na duchu gdy zobaczycie pełne słońca zdjecia z Roztocza?! Taką mam nadzieje.

Roztocze - kraina położnona na prawie południowym wschodzie Polski. Moim zdaniem jeszcze nie odkryta przez turystów, a jak już to raczej tych lokalnych lub posiadajacych tam swoje rodziny. Nie spotkacie tu KFC, Burger Kinga oraz Mcdonald's na każdym rogu :) Niby fajnie ale z drugiej strony jeżeli nie mamy czegoś an codzień to jedzenie fast foodów staje się czymś niecodziennym i kuszącym. Zatem w menu resauracji prędzej spotkacie kotlet po parysku, pizze i gyros niż specjały lokalne. Miałam wrażenie, że mało kto je tu ceni, ale udało nam się ich odnaleźć - świetnie nas nakarmili :) Choć przyznam, że po wstępnej weryfikacji Zagrody Guciów - bo o niej mowa, na gastronauci.pl jechaliśmy tam z duszą na ramieniu i założeniem, że jak będzie kiepsko to zawsze można wyjść. Porady gastronautów się nie sprawdziły. Zagroda Guciów to restauracja, która znajduje się w skansenie. Albo raczej obok skansemu przy czym całość (archiektura, wystrój wnętrz) jest bardzo spójna.

Co zamówiliśmy? Zupę z pokrzyw oczywiście, reczczoniaki z kwaśnym mlekiem, kaszankę, napar z miodu, rumianku i mięty. Jak to brzmi? Chyba nieco intrygująco :)

Zupa z pokrzyw nie jest taka straszna jak się wydaje! Nie parzy! A przynajmniej nie tak jak mają to w zwyczaju pokrzywy :) przypomina zabielaną zupę warzywną - robi się ją na wywarze warzywnym lub drobiowym i dodaje się do niej marchew, ziemniaki oraz pietruszkę. 

Reczczoniaki - to inaczej piróg biłgorajski. Farsz robi się z kaszy gryczanej, białego sera, doprawia się odrobiną mięty. Można zapiec w cieście drożdżowym. Podaje się z zsiadłym mlekiem, kerfiem lub maslanką. Pycha!

W ofercie Zagrody znajdziecie także szynkę  z dzika duszoną w winie z dodatkiem żurawiny- to coś dla mięsożeców, karkówkę, roztoczanskiego pstrąga - słowem każdy znajdzie coś dla siebie!

Na tym kończę pierwszą część wakacyjnych wspomniń, następnym razem zaproszę Was do dworu w Dzierążni.





wtorek, 20 sierpnia 2013

Kurczak w sosie estragonowym

Co byście powiedzieli na doskonały, prosty przepis na pyszny obiad? Dziś mam dla Was podpatrzony na blogu www.kwestiasmaku.pl przepis na kurczaka w sosie estragonowym. Co prawda do sosu przez roztargnienie użyłam innych składników ale wyszło bardzo smacznie i mogę się tylko domyślać jak dobrze owy sos smakuje jeżeli wykorzysta się to co proponuje blogerka.
W oryginalnym przepisie do sosu należny użyć świeżego estragonu oraz białego wytrawnego wina. Nie wiem jak to się stało ale do sosu kupiłam wino słodki (butelki były identyczne) a świeżego estragonu niestety nie udało mi się kupić.
Składniki:
2 piersi z kurczaka,
masło (najlepiej klarowane),
sól,
pieprz,
3 - 4 gałązki estragonu i 2 łyżki siekanych listków,
125 ml śmietanki kremówki 30%
125 ml bulionu drobiowego,
3 łyżki białego wina (ja użyłam słodkiego),
1 łyżka octu z białego wina.

Wykonanie:

Pierś oczyszczamy z błonek, przyprawiamy solą i pieprzem. na rozgrzanej patelni rozpuszczamy masło klarowane i układamy na niej piersi z kurczaka. Smażymy po 3 minuty na każdej stronie. Taki czas smażenie spowoduje, że mięso będzie złociste.

Przekładamy do naczynia żaroodpornego i wstawiamy do piekarnika na 12 minut. Po upieczeniu odstawiamy mięs na talerz, przykrywamy folią aluminiową aby "odpoczęło" przez 5 do 7 minut.

Sos:

tak jak wspominałam użyłam wina słodkiego ale na szczęście sos okazał się bardzo smaczny. Do naczynia żaroodpornego, w którym piekł się kurczak wlewamy wino oraz ocet. Mieszamy i zagotowujemy. Po minucie dodajemy estragon (w całości, tak aby potem łatwiej było go usunąć z sosu). Gotujemy jeszcze kilka chwil, aż sos zredukuje się o połowę. Natępnie dodajemy śmietankę i gotujemy przez kolejne 2 minuty. Wyjmujemy gałązki estargonu, doprawiamy do smaku solą i pieprzem i odstwiamy z ognia.

Plasterki kurczaka układamy na lekko rozgniecionych ziemniakach, zalwamy sosem i dekorujemy świeżym estargonem.

Smacznego!

poniedziałek, 1 lipca 2013

Sałatka z fetą i truskawkami

Dziś znowu truskawki, tym razem w wersji obiadowej - sałatka z serem typu feta i truskawkami. Moim zdaniem to dość nietypowe połączenie ale bardzo smaczne, a przynajmniej godne spróbowania. Orzechowa rukola, słona feta oraz słodkie truskawki to lekki obiad, który szybko możecie przygotować także w pracy. Proporcje wskazane w sałatce są zupełnie orientacyjne - oczywiście nie liczyłam ani pomidorków alni truskawek - kuchnia to nie apteka :) Serdecznie polecam!

Składniki:
30 g rukoli,
1/3 opakowania sera feta,
5 - 6 truskawek,
5-6 pomidorków koktajlowych,
sos do sałatek (najlepiej jeżeli zrobicie go sami)

rukole myjemy, osuszamy i przekładamy do miseczki. Pozostałe składniki kroimy dość dowolnie i układamy na liściach sałaty, zalewamy sosem i zjadamy ze smakiem!

Smacznego!







czwartek, 27 czerwca 2013

Truskawki z serkiem mascarpone

Serek mascarpone to moje moje ostatnie odkrycie kulinarne. Od razu wyjaśniam, że to nie tak, że o nim nie wiedziałam :) wiedziałam ale nie używałam go w mojej kuchni. Teraz kiedy trwa sezon na truskawki postanowiłam go wykorzystać do deseru. Oczywiście część serka wyjadłam łyżeczką wprost z kubeczka ale to co zostało doskonale połączyło się z truskawkami, borówkami i koglem moglem. Sam deser jest ekspresowy w wykonaniu - chyba, że ktoś tak jak ja nie ma miksera i wszystko musi ubijać ręcznie. Owoce jakie dodacie do deseru mogą być zupełnie dowolne - truskawki, maliny, borówki.

Składniki:
500 g serka mascarpone (1 opakowanie),
2 jajka,
2 łyżki cukru,
truskawki,
borówki,

Zaczynamy od jajek. Moja mama mówi, że aby uniknąć zatrucia salmonellą jajka należy wyparzyć wrzątkiem. Ja zalewam wodą i liczę do pięciu :) następnie oddzielamy żółtka od białek i ucieramy z cukrem na kogel mogel. 

Serek ma dość mocno zbitą konsystencję zatem proponuje go rozmieszać przed połączeniem z koglem moglem. 

truskawki można pokroić w ćwiartki lub połówki, ułożyć w miseczce i zalać masą przygotowaną z kogla mogla i serka.

całość wystawiamy do lodówki na 10 minut a przed spożyciem dekorujemy świeżymi owocami i melisą.

Smacznego!





niedziela, 9 czerwca 2013

pieczeń wołowa

Czy zdarzyło Wam się kiedyś zobaczyć na talerzu danie i pomyśleć - to jest to, zawsze chciałam spróbować! Ja właśnie tak się poczułam próbując pieczeni wołowej, na którą przepis dziś Wam prezentuję. Do tej pory pieczeń jako taką robiła tylko rzymską wg. przepisu Nigelli, a wołowinę wykorzystuję głównie do steków. Postanowiłam spróbować czegoś nowego i przy okazji zakupów warzywnych na bazarku wstąpiłam do "tradycyjnego sklepu mięsnego" gdzie trzeba przyjść rano aby kupić smakowite kąski a możliwości płacenia kartą nie ma. 

Kiedyś, kilka lat tamu postanowiłam zrobić coś co miało wyglądać i smakować jak pieczeń wołowa, niestety wyszedł z tego kawałek mięsa twardy jak podeszwa, zupełnie niejadalny. Wtedy nie miałam bladego pojęcia o wołowinie, mięso smażyłam bardzo długo "bo przecież lubię dobrze wysmażone". Teraz na samą myśl o tym jak mogłam zmarnować to pyszne mięsko jest mi zwyczajnie wstyd.

Niestety nie mam domowego sposobu na pieczeń wołową, w związku z tym poszperałam w Internecie i skorzystałam z przepisu znajdującego się na stronie, co do której do tej pory podchodziłam raczej sceptycznie - wieszjak.pl. Okazało się, że moje obawy były zupełnie bezpodstawne  Pieczeń wyszła wyjątkowo miękka, soczysta i pełna smaku.

Składniki:

1 kg wołowiny bez kości,
kilka gałązek świeżego rozmarynu,
łyżkę oliwy lub oleju,
2 ząbki czosnku,

mieszanka przypraw do mięs pieczonych lub
własną kompozycję takiej mieszanki
 (rozmaryn, kminek, ziele angielskie, liść laurowy oraz tymianek)

Piekarnik rozgrzewamy do 220°C. Na dość dużej patelni rozgrzewamy masło i oliwę, lub sam olej, po chwili dodajemy rozgnieciony czosnek i podsmażamy przez chwilę. Trzeba mieć na uwadze fakt, że przypalony czosnek jest gorzki zatem proponuje uważać z podsmażaniem :)

Natępnie na patelnie przekładamy wołowinę. Powinna być umyta i osuszona np. papierowym ręcznikiem i co bardzo ważne niesolona.  Podsmażamy z każdej strony aż mięsko się zarumieni.

Formę do pieczenia wykładamy folią aluminiową tak aby mięso, które za chwile do niej włożymy było nią dokładnie owinięte a sok, który pojawi się podczas pieczenia nie wypłynął z folii. Ważna uwaga, zanim jeszcze mięsko trafi do formy na jej dnie umieszczamy kilka gałązek świeżych ziół - w moim przypadku był to rozmaryn, dopiero wtedy przekładamy mięso z patelni do formy i zawiń szczelnie folią.

 Pieczemy mniejwięcej 3 - 4 godziny. Można korzystać z termometru do mięs ja niestety jeszcze takiego nie mam więc nie mogę opisać jak działa :)


Z sosu powstałego po pieczeniu mięsa można zrobić doskonały sos, który będzie idealnie pasował do naszej pieczeni. Przelewamy go do rondelka, dodajemy pół szklanki wody a następnie redukujemy o połowę, można dodać troszkę masła albo zabielić.

Mięso przed podaniem solimy.

Samczego!




sobota, 8 czerwca 2013

Makaron z sosem pomidorowym i szparagami

Czuję, że znawca kuchni włoskiej nie byłby zachwycony tym co mam Wam dziś do zaprezentowania. Ostatnio wróciłam do domu bardzo głodna, z wilczym apetytem na makaron z sosem pomidorowym i ...  no właśnie, to "i" postanowiłam wybrać na zakupach. Nie od dziś wiadomo, ze głód to nie jest dobry doradca kupiła wszystko co lubię:
- czarne i zielone oliwki,
- mozzarellę,
- gran padano,
- szparagi,
- pomidorki koktajlowe,
- świeże zioła,
- rukolę,
 - składniki na sos pomidorowy.

nie mogłam się zdecydować co dodać, dodałam wszystko. Każdy kęs tej potrawy smakował inaczej :) przyznam szczerze, że bardzo mi smakowało! od przybytku głowa nie boli, brzuch w tym wypadku też nie!

Mój przepis na sos pomidorowy:
  • czerwona lub biała cebula,
  • 2 - 3 ząbki czosnku,
  • łyżka oliwy,
  • sól i pieprz do smaku,
  • opakowanie pomidorów bez skórki.

cebulkę kroimy dość drobno ale bez przesady, solimy i odstawiamy na kilka minut aż puści sok. w tym czasie obieramy ze skórki czosnek i miażdżymy (ewentualnie kroimy). cebulę podsmażamy na oliwie a kiedy będzie już szklista dodajemy czosnek, smażymy przez chwilę razem po czym zalewamy pomidorami. Zmniejszamy ogień zagotowujemy i doprawiamy do smaku. Tak przygotowany sos można utrzeć blenderem ale nie trzeba.

Pozostałe składniki:

szparagi ugotowałam w wodzie do gotowania makaronu :) pomidorki, pokrojoną w kostkę połowę kuli mozzarelli oraz  oliwki wrzuciłam do sosu i podgrzałam. 

sos połączyłam z ugotowanym makaronem a na końcu dodałam szparagi. całość posypałam gran padano oraz rukolą.

Mniam!



 

środa, 5 czerwca 2013

Zupa pomidorowa

Przepis na zupę pomidorową dodaję już chyba po raz czwarty... coż to chyba moja ulubiona zupa :) zatem dziś ekspersowy sposób na krem z pomidorów. W moim przekonaniu pomysł jest mój własny, autorski, być może gdzieś coś podpatrzyłam zapamiętałam zmodyfikowałam ale co do zasady pomysł jest mój. Od dość dawna chodziła za mną zupa pomidorowa, w sumie ona bez przerwy za mną chodzi :) i tym razem połączyłam bazę do sosu pomidorowego z przecierem pomidorowym. Wyszło bardzo smacznie, być może dlatego, że korzystałam z przecieru, który latem przygotowali moim rodzice, ale myślę, że przecier z kartonu też jest super. 
 
składniki:
puszka pomidorów bez skórki,
1 czerwona cebula,
2 ząbki czosnku,
szklanka przeciery pomirodorego,
2 łyżki oliwy z oilwek,
bazylia
 
jako dodatku możecie użyć sera, ja rozważała jeszcze łyżkę kwaśnej śmietany ale jakoś nie mogłam się przemóc, nie pasowała mi :)
 
zaczynamy tak jak z sosem pomidorowym, cebulkę kroimy i zasypujemy solą, podsmażamy aż będzie szklista i wtedy dodajemy 2 ząbki zmieżdżonego czosnku, smażymy jeszcze chwilę i zalewamy pomidorami z puszki. Mieszamy dodajemy przecier pomidorowy, doprawiamy do smaku i zagotowujemy. Gorącą zupę mielimy w blenderze na w miarę jednolitą konsystencję.
 
 

wtorek, 4 czerwca 2013

Sałatka z zielonych szparagów

W samym środku sezonu szparagowego mam dla Was kolejny przepis na danie ze szparagów - sałatkę. Idealną na lekką kolację lub na lunch do pracy. Inspirowałam się przepisem ze strony kwestiasmaku.pl, nie wiem na ile moja sałatka jest kopią sałatki tam prezentowanej, ponieważ nie korzystałam z przepisu podczas gotowania a samżąc kurczaka poszłam na żywioł :)
 
Składniki:
- pęczek młodych szaragów,
- mała pierś z kurczaka,
- garść pestek z dyni,
- kilka gałązek tymianku,
- pół  opakowania rukoli,
- ocet balsamiczny.
 
pierś z kurczaka zgrilowałam z dodatkiem vegety, pieprzu i całych gałązek tymianku. pokroiłam na dowolne kawalki. szparagi ugotowałam w słodko-słonej wodzie, a pestki dyni uprażyłam na rozgrzanej patelni. Całość łączymy ze sobą, dodajemy rukolę i doprawiamy ocetem balsamicznym.

Smacznego!

 

piątek, 24 maja 2013

Zupa z soczewicy z dodatkiem z pomidorów

Pyszna... jej zapach przywodzi na myśl dania kuchni indyjskiej. Ta zupa ma same plusy, jest bardzo prosta w wykonaniu i smaczna. Przepis pochodzi z fantastycznego bloga kulinarnego whiteplate.pl, który jest dla mnie ostatnio ogromną inspiracją. Warto tam zaglądać :)

składniki:

1 drobno pokrojona czerwona cebula,
1 marchewka (można pokroić w plasterki),
1 - 2 ząbki czosnku,
3 łyżki oliwy,
łyżeczka curry w proszku,
150 gram czerwonej soczewicy,
puszka pomidorów bez skórki,
1,5 l bulionu warzywnego,
sól,
pieprz,
ewentualnie świeże zioła.

Potrzebny nam będzie dość duży ok 3 l garnek, rozgrzewamy w nim oliwę a następnie podsmażamy osoloną cebulkę. Po 2 3 minutach dokładamy marchewkę, czosnek oraz curry i całość mieszamy.

Kiedy składniki połączą się połączą dodajemy soczewicę oraz bulion. Ja zawsze dodaję gorący.

Całość gotujemy 20 - 25 minut. Doskonale smakuje wraz ze świeżym pieczywem :) można też dodać bazylię - tak jak na zdjęciu.

Smacznego!


środa, 22 maja 2013

Wawburger Bar

Wybrałam się wczoraj po warzywa do mojego ulubionego sklepu "Witaminka", przy okazji postanowiłam spróbować cheeseburgera z baru Wawburger. To chyba nowość w okolicy. Byłam przekonana, że idę do Warburgera, o którym już kiedyś słyszałam w programie o młodych ludziach, którzy rzucili pracę w korporacji i postanowili robić to co sprawia im przyjemność.  Ten bar znajduje się na Mokotowie, pomyślałam, że to jakaś filia na Woli. Okazało się, że niestety nie - to inne miejsce. Jednak muszę przyznać, że to co dostałam bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło! Ogromna, bardzo smaczna kanapka - pełna świeżych warzyw z kotletem wysmażonym tak jak sobie życzysz. Mięsko też było raczej ok -  zarówno "mak" jak i burger king mogą czuć się zawstydzeni :) Dla porównania wybiorę się kiedyś do Warburgera i być może napiszę Wam jak wrażenia.








poniedziałek, 20 maja 2013

Szparagi z grilowaną piersią z kurczaka

Sezon na szparagi (w mojej kuchni już po raz trzeci) oficjalnie uważam za otwarty! Dziś pochwalę się najzwyklejszymi zielonymi szparagami gotowanymi w wodzie (z solą i cukrem) oraz grilowaną piersią z kurczaka. W sumie nic nadzwyczajnego :) ale dla mnie szparagi w każdej postaci są przepyszne. Na ostanim zdjęciu zobaczycie też największego amatra szparagów w moim domu.

niedziela, 19 maja 2013

Klopsiki w sosie koperkowym

Hej! Czy Was tak jak mnie zaskoczyło dzisiejsze święto!? Miałam minę zdziwionego karpia jak zobaczyłam, że mój sklep jest zamknięty a ja nie mam ani grama świeżego pieczywa. Oczywiście zakupów na dziś też nie miałam, zatem obiad ugotowałam z tego co było "pod ręką" - wyszło bardzo dobrze. Poniżej znajdziecie mój własny (może mało oryginalny) przepis na klopsiki w sosie koperkowym.
 
składniki:
 
na klopsiki:
500 gram mięsa mielonego z indyka,
2 ząbki czosnku,
pół malej cebulki,
kilka gałązek tymianku,
2 - 3 łyżki musztardy rosyjskiej
 
na sos:
1 l bulionu wołowego (może być z kostki),
100 ml śmietanki 30%,
pęczek koperku,
mało i mąka do zasmażki,
sól i pieprz.
 
jako dodatków użyłam brązowego ryżu i pomidorków z cebulką i bazylią.
 
Klopsiki:
cebulkę podsmażyłam, czosnek zmiażdzyłam w prasce, tymianek posiekałam i to wszystko dodałam do mięsa. Następnie całość doprawiłam muszdardą.
 
tak przygotowane klopsiki zgrilowałam na złoto na patelni grilowej. ważne - nie myjcie patelni - to co pozostało po samżeniu przyda się do sosu.
 
sos:
do bulionu dodałam  śmietankę oraz zasmażkę i gotowałam do żądanej konsystencji. 1 łyżkę sosu przelalam na patenie do smażenia klopików a następnie odlałam do sosu i w ten sposób wzmocniłam jego smak.  Pod koniec gotowania dodałam posiekany koperek oraz klopsiki i całość gotowałam kilka minut.
 
Polecam!
 
 

piątek, 3 maja 2013

Lasagne

Można śmiało powiedzieć, że lasagne to danie kultowe. Kiedy słyszę tę nazwę od razu widzę kota Garfielda :) Szczerze mówiąc w mojej kuchni nie gościło zbyt często. Zrobiłam je raz kilka lat temu, wyszło średnio i było bardzo tłuste. Nie w naszym stylu. Ale ostatnio byłam na lunchu z koleżankami z zajęć i rozmowa zeszła na temat tego co która z nas gotuje lub dlaczego gotować nie lubi. Ilona opowiadała o tym, że ostatnio bez przerwy robi lasagne podpowiedziała mi jak ją ulepszyć i co zrobić aby nie dodawać beszmenlu (bo ona nie lubi). Postanowiłam spróbwać. Co prawda skorzystałam z przepisu z opakowania (po najmniejszej linii oporu, wiem :) ) ale wyszło bardzo smacznie! Jestem pewna, że od teraz będę robiła lasagne znacznie częśćiej!
 
składniki:
 
opakowanie marakornu lasagne,
50 gram mięsa mielonego dobrej jakości,
1 duża cebula,
puszka pomidorów bez skórki plus ewentualnie przecier pomidorowy (ja dodałam),
duża kolka mozzarelli,
2 łyżki masła,
2 - 3 ząbki czosnku,
oregano, bazylia (mogą być świeże),
oliwa z oliwek,
sól i pieprz.
 
celublę i czosnek obieramy, drobno kroimy i podsmażamy na oliwie, dodajemy mięso mielone i smażymy aż utraci różowy kolor. Dodajemy pomidory, zioła i dopiawiamy do smaku solą i pieprzem. Dusimy przez pół godziny.
 
Naczynie żaroodporne naceramy masłem i układamy pierwszą warstwę przygotowanego nadzienia. na nadzieniu układamy koleją warstwę płatów makaronu i tą czynność powtarzamy aż zabraknie nam nadzienia. Jeżeli zedcydujecie się nie dodawać sosu beszamelowego proponuje na samą górę makaronu poza masłem dodać odrobinę sosu, żeby  makaron nie był zbyt suchy.
 
Podpiekamy przez 15 minut, otwieramy naczynie żaroodoprne i dodajemy pokrojoną w plastry mozzarellę. zamykamy nacznie i pieczemy jeszcze 15 minut aż ser zupełnie się rozpuści.
 
Smacznego!
 
 

środa, 1 maja 2013

Ciasto z rozmarynem

Majówkę czas zacząć! Może pogoda nie dopisała ale u mnie w domu kulinarnie jest naprawdę słodko. Dziś chciałabym Wam zaprezentować dość nietypowe ciasto - ciasto z rozmarynem. Do tej pory rozmaryn gościł na moim stole jako dodatek do mięs, uwielbiam jego leśny zapach. W ubiegłym tygodniu kupiłam majowy numer magazynu dla smakoszy "Kuchnia" i właśnie tam znalazłam wspaniały przepis na ciasto z rozmarynem. Bradzo mnie zaintrygował, kilka dni kompletowałam składniki (bo jakoś tak nie byłam pewna tego rozmarynu) i odważywłam się :)  Oto efekt!
 
 
 
Przyznam szczerze, że już dawno nie jadłam tak dobrego ciasta. Zjadłam sama prawie całe :) nie jestem pewna czy dobrze zrobiłam lukier - nie był zbyt gęsty i tak naprawdę tylko nasączyłam nim ciasto, przez co wyszło niesamowicie słodkie. Wydaje mi się, że może to być efekt tego, że nie mam zbyt dużego doświadczenia w robieniu lukru i lukrowaniu jako takim ;) jeżeli macie jakieś wskazówki co mogę poprawić będę wdzięczna za komentarze.
 
Swoją drogą magazyn kuchnia aż kipi świetnymi przepisami,
zrobiłam ostatnio kurczaka cytrynowo - czosnkowego wyszedł boski :) zniknął z talerzy tak szybko, że nie zrobiłam ani jednego zdjęcia!
 
Składniki na ciasto:
 
1 czubata łyżka świeżych listków rozmarynu,
200 g miękkiego masła,
150 g cukru,
1/2 laski wanilii lub opakowanie ekstraktu waniliowego,
3 łyżki mleka,
250 g mąki,
2 łyżeczki proszku do pieczenia,
1/2 łyżeczki soli,
3 duże jajka,
 
Lukier:
 
150 g cukru pudru,
otarta skórka i sok z 1/2 pomarańczy
 
Rozmaryn siekamy drobno i dzielimy na 2 części jedną dodajemy do garnuszka i zalewamy 2 łyżkami wody, podgrzewamy i odstawiamy do ostygniecia ( wykorzystamy ten wywar do lukru) a drugą część przesypujemy do miski w cukrem i masłem.
 
Do drugiego garnuszka wlewamy mleko i dodajemy do niego ekstrakt waniliowy. Jeżeli wybraliście wanilę laskę przekrawamy na pół i wyskrobujemy z niej ziarenka, które dodajemy do mleka. Całość podgrzewamy i odstawiamy.
 
Mąkę, sól i proszek do pieczenia łączymy ze sobą, można razem przsiać - coasto będzie bardziej puszyste.
 
Masło i cukierm ucieramy i powoli na przemian dodajemy raz roztrzepane jajko raz mąkę, cały czas mieszając (konsystencja powinna być dość gęsta)
 
Do wyłożonej papierem do pieczenia totrownicy przelewamy ciasto i pieczemy w 180 stopniach przez 50 minut.
 
Lukier - do przygotowanego wcześniej wywaru z listków rozmarynu dodajemy sok z pomarańczy, skórkę pomarańczową oraz cukier, mieszamy. Lukrem polewamy ciasto 5 minut po wyjęciu z piekarnika i zostawiamy do ostygnięcia.
 
Idealną dekoracją będzie kwiat rozmarynu, akurat mamy sezon, listki też wyglądają świetnie. U mnie niestety pojawiły się tylko kawałki skórki pomarańczowej.
 
Smacznego!
 
 

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Płatki truskawkowo - migdałowe

Jak wiecie jestem fanką żywności z M&S co jakiś czas dodaje post o tym co ostatnio kupiłam i jak mi smakowało. I o ile zupy z puszki zupełnie mi się już znudziły to dziś prezentuję płatki migdałowo - truskawkowe. Szczerze mówiąc sama z siebie nigdy bym ich nie kupiła ale w jednym z komentarzy pod poprzednim postem na temat jedzenia od tej firmy przeczytałam, że są pyszne. Musiałam sprawdzić! Potwierdzam :) są bardzo smaczne i kupię je drugi raz.


niedziela, 14 kwietnia 2013

Paruschetta

Śniadanko inspirowane włoską bruschettą :) od razu zaznaczam, że inspirowany czyli taki, który  z oryginalą bruschettą ma niewiele wspólnego. Przepis na bruschette też mam świetny ale dodam go innym razem.

Składniki:
1 bułka,
1 lub 2 parówki,
pomidor,
pół średniej wielkości czerwonej cebuli,
ogórek kiszony,
keczup,
opcjonalnie żółty ser

składniki, oczywiście poza bułką kroimy w kostkę, mieszamy ze sobą przyprawiamy do smaku solą i pieprzem.

na rozkrojoną bułkę kładziemy plasterek sera oraz mieszankę parówkowo-warzywną. doprawiamy keczupem.

Smacznego!

 

 

sobota, 6 kwietnia 2013

Polędwiczki z jabłkami w sosie szałwiowym

Ostatnio podczas codziennych zakupów spoglądałam dość nieufnie w stronę zestawu przypraw Kamis potrzebnego do wykonania polędwiczek wieprzowych z jabłkami w sosie szałwiowym. Kiedy już zdecydowałam się na zakup wspomnianego zestawu czułam się trochę jak frajerka, która dała się zwieść reklamie i za kilka złotych kupiła 5 malutkich pojemniczków z przyprawami. Cóż za rozrzutność! Ale warto było :) zapłaciłam za fajny przepis na niedzielny obiad. Podpowiem Wam, że to danie jest jeszcze lepsze następnego dnia, kiedy wszystkie składniki się ze sobą połączą.

Składniki:

polędwiczka wieprzowa (500 g),
1 czerwona cebula grubo pokrojona,
2 łyżki mąki pszennej,
1 łyżka oleju,
100 g pokrojonych pieczarek,
1 jabłko bez gniazd nasiennych pokrojone w ósemki,
150 ml soku jabłkowego lub białego wina,
200 ml śmietanki 36%,
sól pieprz do smaku,
przyprawy: słodka papryka, czosnek, szałwia, rozmaryn, tymianek

W miesce mieszamy ze sobą sól, pieprz i czerwoną paprykę i w tej mieszance obtaczamy pokrojone w plastry polędwiczki. Można je delikatnie rozbić ale ja tak nie robię.

Na dużej patelni rozgrzewamy olej i obsmażamy mięsko z obu stron (nie za długo 2 lub 3 minutki). następnie zdejmujemy z patelni, przekłądamy na talerz przykrywamy folią aluminiową aby "odpoczęło".

Korzystając z tej samej patelni, na której smażyliśmy mięsko teraz smażymy cebukę, pieczarki i jakbłko (3 lub 4 minuty aż się zarunienią). 

Natępnie dodajemy sok z jabłek lub białe wino, czosnek, szałwię, rozmaryn oraz tymianek. Całość zalewamy śmietanką i delikatnie mieszamy.

Mięsko przekładamy na patelnię, doprowadzamy do wrzenia i dusimy jeszcze 10 minut.

Doskonale smakuje z tłuczonymi ziemniakami!

Smacznego :)
 

czwartek, 21 marca 2013

wiosennne śniadanko

Mamy raczej nieciekawą pogodę jak na pierwszy dzień wiosny, za oknem śnieg i mróz... ja mam ochotę wyjść do pracy w lekkim płaszczyku i wiosennnych butach! Nie mogę się już doczekać kiedy wreszcie przyjdzie wiosna. Aby sobie to czekanie jakoś umilić kupiłam wczoraj kulkę rzeżuchy i dziś dodałam ją do śniadania. Wyszło fantastycznie! Zobaczcie sami :)
 
 
 
 

poniedziałek, 18 marca 2013

Pomysł na szybki lunch w pracy

Dziś przedstawiam Wam moją propozycję na szybki i raczej lekki lunch. Idealny do przygotowania w pracy. W skład zestawu wchodzą:
  • rukola,
  • borówki,
  • plasterki gruszki,
  • sery pleśnowe:
  • camembert i lazur







niedziela, 17 marca 2013

krem chrzanowy

Bardzo dawno temu, kiedy byłam małą dziewczynką i niejadkiem mój dziadek żartował, że odda mnie na służbę a tam to będę jadła nawet chrzan :) oczywiście nigdy mnie nigdzie nie oddał, a ja na to wspomnienie uśmiecham się z nostalgią i nie mam żadnej dziecinnej traumy.Jak podrosłam sama doceniłam walory smakowe chrzanu ;) wyjątkowo smakuje mi z wędlinami. A już najlepszy jest ten, który robi moja mama z okazji świąt. Kremowy, odpowiednio ostry i oczywiście przepyszny! Bardzo długo prosiłam o ten przepis i za każdym razem słyszałam, że chrzan robi się normalnie i na oko :) ale dziś się udało. Po wielu naciskach przedstawiam Wam przepis na domowy krem chrzanowy - będzie jak znalazł przy okazji zbliżających się świąt!

Przepis ma jedną wadę - potrzebujemy do niego świeżo utartego chrzanu... reszta jest dziecinnie prosta :)

składniki:
  • 4 łyżki tartego chrzanu,
  • 2 żółtka,
  • 2 łyżki cukru,
  • 4 łyżki śmietany 18%

żółtka i cukier ucieramy na kogel mogel,

tarty chrzan łączymy ze śmietaną, podgrzewamy i dodajemy  żółtka. Tak powstałą masę podgrzewamy jeszcze chwilę aby jajka nie były surowe ale też nie powinny się ściąć.







niedziela, 3 marca 2013

Awanturka

Nie od dziś wiadomo, że ryby pozytywnie wpływają na nasze zdrowie. Dietetycy podpowiadają, że należałoby jeść je conajmniej kilka razy w tygodniu. Niestety w naszym kraju jedzenie ryb nie jest zbyt popularne, oczywiście to duże uogólnienie, nieniej jednak nie jedno ziarnko prawdy w nim jest. Moja dieta jest bardzo uboga w ryby, jakoś nie mogę się przekonać do ich zapachu. Starałam się ale nie wychodzi... nie wspomnę już o tym jak nie lubię ości :) Od czasu do czasu przezwyciężam swoją niechęć  i myśląc sobie "to samo zdrowie" zjadam rybkę, sushi, pastę rybną lub kanapeczki z łososiem. I taka jest moj propozycja na niedzielny leniwy poranek - pasta z makreli - awanturka :) nie wiem skąd wzięła się ta nazwa, ale podejrzewam, że to przez to nie codzienne i dość zaskakujące połączenie składników:
 
1 makrela,
ser biały półtłusty,
2 ogórki kiszone lub konserwowe,
pół białej cebuli,
2-3 jajka ugotowane na twardo,
2-3 łyżki keczupu,
pieprz i sóldo smaku.
 
cebulę kroimy w kostę i zasypujemy solą, odstawiamy na chwilę aby puściła sok i zmiękła.
 
jajka i ogórki kroimy w kostę, serek przekłądamy do miski i zasypujemy porkojonymi warzywami oraz jajkiem.
 
zdejmjemy skórę z makreli i wybieramy mięso najdokładniej jak się da, tak aby pozbyć się wszystkich ości.
 
rybę dodajemy do pozostałych składników, przyprawiamy solą pieprzem na koniec zalewamy keczupem. Tak przygotowaną masę mielimy blenderem do uzyskania pożądanej konsystencji.
 
Smacznego!







poniedziałek, 18 lutego 2013

Razowy chlebek na zakwasie

Pewnie już kilka razy o tym pisałam, że jestem wielką fanką białego, chrupiącego pieczywa. Uwielbiam jego zapach, zwłaszcza gdy wiem, że za chwilę mogę je zjeść :) oczywiście wiem, ze białe pieczywo nie ma tak wielu wartości odżywczych jak  to razowe zatem od czasu do czasu lubię zjeść chlebek razowy. Chyba jeszcze bardziej lubię go upiec ;) ale tym razem prezentuję chleb an zakwasie. Nigdy wcześniej tego nie robiłam bo jakoś tak nigdy się nie złożyło żebym zadała sobie trud odnalezienia przepisu. Na szczęście jest moja mama, która podzieliła się ze mną swoim zakwasem ;)

do wypieczenia razowego chleba na zakwasie potrzebujemy 1,5 kg mąki, może być w różnych konfiguracjach:

1) 0,5 kg mąki pszennej + 0,5 kg mąki żytniej razowej+0,5 kg mąki pszennej razowej
2) 1 kg mąki pszennej + 0,5 kg mąki żytniej razowej
3) 0,5 kg mąki orkiszowej + 0,5 kg mąki żytniej razowej + 0,5 kg mąki pszennej
ważne aby w skład chleba wchodziło pół kilograma mąki pszennej zwykłej 

3/4 szklanki otrąb pszennych,
3/4 szklanki otrąb owsianych,
1/2 szklanki siemienia lnianego,
3/4 szklanki pestek z dyni,
3/4 szklanki pestek ze słonecznika,
3/4 szklanki płatków owsianych,
3 łyżeczki soli,
3 łyżeczki cukru,
 6 - 7 szklanek wody ( w tym 5 szklanek wody gazowanej i 2 szklanki niegazowanej ciepłej)
zakwas

zamiast dyni można dodać rodzynki, śliwki lub sezam

Suche składniki wkładamy do dużej plastikowej miski. Zakwas mieszamy z odrobiną wody i dolewamy do pozostałych składników, dolewamy resztę wody i wszystko dokładnie mieszamy. Odkładamy 3 łyżki z tego ciasta na zakwas. Zakwas można przechowywać w lodóce 2 tygodnie.

3 foremki smarujemy tłuszczem. Ciasto przekłądamy do foremem do 3/4 ich wysokości i odstawiamy na 10 - 12 godzin do wyrośnięcia.

Po godzinie przykrywamy czystą lnianą lub bawełnianą ściereczką. Pieczemy 1 i 15 min w 200 st. C. Po upieczeniu wyjmujemy z formy i studzimy na ściereczce obracając chlebek do góry spodem przykrywamy go ściereczką.
 
 
 
 

Przepis mam z karteczki od mamy, autor nieznany :)

niedziela, 10 lutego 2013

Steki z cielęciny

Dużo ostatnio gotowałam, ale mało zaglądałam do internetu. Dziś rano obudziłam się z myślą, że to już prawie połowa lutego a ja nie dodałam jeszcze ani jednego postu w tym miesiącu. Koniecznie muszę to nadrobić! Podzielę się w Wami moimi doświadczeniami związanymi z polędwicą cielęcą. Już kiedyś o niej pisałam ale teraz mam troszeczkę więcej spostrzeżeń. Mięsko, które udało mi się kupić było wyjątkowo delikatne i niesamowicie miękkie. Nawet po usmażeniu zachowało swoje właściwości. Oczywiście dziś czytając o cielęcinie dowiedziałam się, że trochę dałam się naciągnąć, bo cielęcina to mięso z krów mlecznych, które nie przekroczyły jeszcze 6 miesięcy, natomiast moja cielęcinka była z 8 miesięcznego zwierzaka. Dodatkowo, jeżeli mięso ma barwę lekko różową a jego barwa dodatkowo cieszy oko, to bardzo prawdopodobne, że pochodzi ono od zwierzaka karmionego paszą, zawierającą mało żelaza. Oczywiście jedzenie takiego mięsa nie jest szkodliwe. Oczywiście większe walory smakowe ma mięso cieląt karmionych mlekiem matki, tzw. mleczna cielęcina, ale niestety nie est łatwo ją kupić. Udało mi się natomiast porozmawiać ze starszą panią, która jest stałą klientką sklepu, w którym zaopatrzyła się w cielęcinę, i od niej dowiedziałam się, że takie mięsko można jeść nawet na surowo. Mając w koszyku polędwicę wołową postanowiłam zrobić steki.

Wyszły wspaniałe, cielęce były wyjątkowo delikatne, i zaskakująco miękkie. Nie wiem czy to moja wina ale z mięsa w ogóle nie sączyła się krew (w przeciwieństwie do wołowiny). Polecam wypróbowanie tego rodzaju mięsa, także z powodów ekonomicznych - jest tańsze niż polędwica wołowa. 




niedziela, 27 stycznia 2013

Sałatka z ananasem i żurawinami

Często zdarza mi się w weekendy, że mm ochotę coś przekąsić. Nic szczególnego, może być słone, może być słodkie lub pikantne. Kręcę się po kuchni, zaglądam do lodówki, robię przegląd szafek :) Skutecznym rozwiązaniem na takie kuchenne marudzenie jest sałatka. Najlepiej jak jest bardzo prosta i nie trzeba dużo kroić! Sałatka, którą dziś Wam proponuje jest bardzo smaczna, nadaje się na leniwe weekendowe popołudnie ale też idealnie sprawdzi się w pracy, jako lunch, który można wykonać nawet od ręki. Przepis mam od koleżanki, odrobinę go zmodyfikowałam ale w każdej wersji jest świetna. 

Składniki:
puszka ananasów (będzie szybciej jeżeli wybierzecie te już pokrojone),
70 gram suszonych żurawin ( ja polecam Sante, bo nigdy nie trafiłam na przesuszone, niesmaczne),
opakowanie orzechów włoskich, 
jedno winne jabłko,
300 gram tartego sera żółtego,
puszka kukurydzy,
sól,
majonez,
duużo pieprzu.

Jabłko obieramy i kroimy w kostkę, ser ścieramy na tartce wsypujemy do miski, dodajemy resztę składników. Mieszamy i odstawiamy na 30 minut aby składniki się ze sobą połączyły. Oczywiście nie trzeba czekać, sałatka jest pyszna od razu!

W oryginalnym przepisie zamiast żurawin należy użyć rodzynków i nie dodaje się żółtego sera. Warto spróbować w dwóch wersjach!

Smacznego!