piątek, 24 maja 2013

Zupa z soczewicy z dodatkiem z pomidorów

Pyszna... jej zapach przywodzi na myśl dania kuchni indyjskiej. Ta zupa ma same plusy, jest bardzo prosta w wykonaniu i smaczna. Przepis pochodzi z fantastycznego bloga kulinarnego whiteplate.pl, który jest dla mnie ostatnio ogromną inspiracją. Warto tam zaglądać :)

składniki:

1 drobno pokrojona czerwona cebula,
1 marchewka (można pokroić w plasterki),
1 - 2 ząbki czosnku,
3 łyżki oliwy,
łyżeczka curry w proszku,
150 gram czerwonej soczewicy,
puszka pomidorów bez skórki,
1,5 l bulionu warzywnego,
sól,
pieprz,
ewentualnie świeże zioła.

Potrzebny nam będzie dość duży ok 3 l garnek, rozgrzewamy w nim oliwę a następnie podsmażamy osoloną cebulkę. Po 2 3 minutach dokładamy marchewkę, czosnek oraz curry i całość mieszamy.

Kiedy składniki połączą się połączą dodajemy soczewicę oraz bulion. Ja zawsze dodaję gorący.

Całość gotujemy 20 - 25 minut. Doskonale smakuje wraz ze świeżym pieczywem :) można też dodać bazylię - tak jak na zdjęciu.

Smacznego!


środa, 22 maja 2013

Wawburger Bar

Wybrałam się wczoraj po warzywa do mojego ulubionego sklepu "Witaminka", przy okazji postanowiłam spróbować cheeseburgera z baru Wawburger. To chyba nowość w okolicy. Byłam przekonana, że idę do Warburgera, o którym już kiedyś słyszałam w programie o młodych ludziach, którzy rzucili pracę w korporacji i postanowili robić to co sprawia im przyjemność.  Ten bar znajduje się na Mokotowie, pomyślałam, że to jakaś filia na Woli. Okazało się, że niestety nie - to inne miejsce. Jednak muszę przyznać, że to co dostałam bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło! Ogromna, bardzo smaczna kanapka - pełna świeżych warzyw z kotletem wysmażonym tak jak sobie życzysz. Mięsko też było raczej ok -  zarówno "mak" jak i burger king mogą czuć się zawstydzeni :) Dla porównania wybiorę się kiedyś do Warburgera i być może napiszę Wam jak wrażenia.








poniedziałek, 20 maja 2013

Szparagi z grilowaną piersią z kurczaka

Sezon na szparagi (w mojej kuchni już po raz trzeci) oficjalnie uważam za otwarty! Dziś pochwalę się najzwyklejszymi zielonymi szparagami gotowanymi w wodzie (z solą i cukrem) oraz grilowaną piersią z kurczaka. W sumie nic nadzwyczajnego :) ale dla mnie szparagi w każdej postaci są przepyszne. Na ostanim zdjęciu zobaczycie też największego amatra szparagów w moim domu.

niedziela, 19 maja 2013

Klopsiki w sosie koperkowym

Hej! Czy Was tak jak mnie zaskoczyło dzisiejsze święto!? Miałam minę zdziwionego karpia jak zobaczyłam, że mój sklep jest zamknięty a ja nie mam ani grama świeżego pieczywa. Oczywiście zakupów na dziś też nie miałam, zatem obiad ugotowałam z tego co było "pod ręką" - wyszło bardzo dobrze. Poniżej znajdziecie mój własny (może mało oryginalny) przepis na klopsiki w sosie koperkowym.
 
składniki:
 
na klopsiki:
500 gram mięsa mielonego z indyka,
2 ząbki czosnku,
pół malej cebulki,
kilka gałązek tymianku,
2 - 3 łyżki musztardy rosyjskiej
 
na sos:
1 l bulionu wołowego (może być z kostki),
100 ml śmietanki 30%,
pęczek koperku,
mało i mąka do zasmażki,
sól i pieprz.
 
jako dodatków użyłam brązowego ryżu i pomidorków z cebulką i bazylią.
 
Klopsiki:
cebulkę podsmażyłam, czosnek zmiażdzyłam w prasce, tymianek posiekałam i to wszystko dodałam do mięsa. Następnie całość doprawiłam muszdardą.
 
tak przygotowane klopsiki zgrilowałam na złoto na patelni grilowej. ważne - nie myjcie patelni - to co pozostało po samżeniu przyda się do sosu.
 
sos:
do bulionu dodałam  śmietankę oraz zasmażkę i gotowałam do żądanej konsystencji. 1 łyżkę sosu przelalam na patenie do smażenia klopików a następnie odlałam do sosu i w ten sposób wzmocniłam jego smak.  Pod koniec gotowania dodałam posiekany koperek oraz klopsiki i całość gotowałam kilka minut.
 
Polecam!
 
 

piątek, 3 maja 2013

Lasagne

Można śmiało powiedzieć, że lasagne to danie kultowe. Kiedy słyszę tę nazwę od razu widzę kota Garfielda :) Szczerze mówiąc w mojej kuchni nie gościło zbyt często. Zrobiłam je raz kilka lat temu, wyszło średnio i było bardzo tłuste. Nie w naszym stylu. Ale ostatnio byłam na lunchu z koleżankami z zajęć i rozmowa zeszła na temat tego co która z nas gotuje lub dlaczego gotować nie lubi. Ilona opowiadała o tym, że ostatnio bez przerwy robi lasagne podpowiedziała mi jak ją ulepszyć i co zrobić aby nie dodawać beszmenlu (bo ona nie lubi). Postanowiłam spróbwać. Co prawda skorzystałam z przepisu z opakowania (po najmniejszej linii oporu, wiem :) ) ale wyszło bardzo smacznie! Jestem pewna, że od teraz będę robiła lasagne znacznie częśćiej!
 
składniki:
 
opakowanie marakornu lasagne,
50 gram mięsa mielonego dobrej jakości,
1 duża cebula,
puszka pomidorów bez skórki plus ewentualnie przecier pomidorowy (ja dodałam),
duża kolka mozzarelli,
2 łyżki masła,
2 - 3 ząbki czosnku,
oregano, bazylia (mogą być świeże),
oliwa z oliwek,
sól i pieprz.
 
celublę i czosnek obieramy, drobno kroimy i podsmażamy na oliwie, dodajemy mięso mielone i smażymy aż utraci różowy kolor. Dodajemy pomidory, zioła i dopiawiamy do smaku solą i pieprzem. Dusimy przez pół godziny.
 
Naczynie żaroodporne naceramy masłem i układamy pierwszą warstwę przygotowanego nadzienia. na nadzieniu układamy koleją warstwę płatów makaronu i tą czynność powtarzamy aż zabraknie nam nadzienia. Jeżeli zedcydujecie się nie dodawać sosu beszamelowego proponuje na samą górę makaronu poza masłem dodać odrobinę sosu, żeby  makaron nie był zbyt suchy.
 
Podpiekamy przez 15 minut, otwieramy naczynie żaroodoprne i dodajemy pokrojoną w plastry mozzarellę. zamykamy nacznie i pieczemy jeszcze 15 minut aż ser zupełnie się rozpuści.
 
Smacznego!
 
 

środa, 1 maja 2013

Ciasto z rozmarynem

Majówkę czas zacząć! Może pogoda nie dopisała ale u mnie w domu kulinarnie jest naprawdę słodko. Dziś chciałabym Wam zaprezentować dość nietypowe ciasto - ciasto z rozmarynem. Do tej pory rozmaryn gościł na moim stole jako dodatek do mięs, uwielbiam jego leśny zapach. W ubiegłym tygodniu kupiłam majowy numer magazynu dla smakoszy "Kuchnia" i właśnie tam znalazłam wspaniały przepis na ciasto z rozmarynem. Bradzo mnie zaintrygował, kilka dni kompletowałam składniki (bo jakoś tak nie byłam pewna tego rozmarynu) i odważywłam się :)  Oto efekt!
 
 
 
Przyznam szczerze, że już dawno nie jadłam tak dobrego ciasta. Zjadłam sama prawie całe :) nie jestem pewna czy dobrze zrobiłam lukier - nie był zbyt gęsty i tak naprawdę tylko nasączyłam nim ciasto, przez co wyszło niesamowicie słodkie. Wydaje mi się, że może to być efekt tego, że nie mam zbyt dużego doświadczenia w robieniu lukru i lukrowaniu jako takim ;) jeżeli macie jakieś wskazówki co mogę poprawić będę wdzięczna za komentarze.
 
Swoją drogą magazyn kuchnia aż kipi świetnymi przepisami,
zrobiłam ostatnio kurczaka cytrynowo - czosnkowego wyszedł boski :) zniknął z talerzy tak szybko, że nie zrobiłam ani jednego zdjęcia!
 
Składniki na ciasto:
 
1 czubata łyżka świeżych listków rozmarynu,
200 g miękkiego masła,
150 g cukru,
1/2 laski wanilii lub opakowanie ekstraktu waniliowego,
3 łyżki mleka,
250 g mąki,
2 łyżeczki proszku do pieczenia,
1/2 łyżeczki soli,
3 duże jajka,
 
Lukier:
 
150 g cukru pudru,
otarta skórka i sok z 1/2 pomarańczy
 
Rozmaryn siekamy drobno i dzielimy na 2 części jedną dodajemy do garnuszka i zalewamy 2 łyżkami wody, podgrzewamy i odstawiamy do ostygniecia ( wykorzystamy ten wywar do lukru) a drugą część przesypujemy do miski w cukrem i masłem.
 
Do drugiego garnuszka wlewamy mleko i dodajemy do niego ekstrakt waniliowy. Jeżeli wybraliście wanilę laskę przekrawamy na pół i wyskrobujemy z niej ziarenka, które dodajemy do mleka. Całość podgrzewamy i odstawiamy.
 
Mąkę, sól i proszek do pieczenia łączymy ze sobą, można razem przsiać - coasto będzie bardziej puszyste.
 
Masło i cukierm ucieramy i powoli na przemian dodajemy raz roztrzepane jajko raz mąkę, cały czas mieszając (konsystencja powinna być dość gęsta)
 
Do wyłożonej papierem do pieczenia totrownicy przelewamy ciasto i pieczemy w 180 stopniach przez 50 minut.
 
Lukier - do przygotowanego wcześniej wywaru z listków rozmarynu dodajemy sok z pomarańczy, skórkę pomarańczową oraz cukier, mieszamy. Lukrem polewamy ciasto 5 minut po wyjęciu z piekarnika i zostawiamy do ostygnięcia.
 
Idealną dekoracją będzie kwiat rozmarynu, akurat mamy sezon, listki też wyglądają świetnie. U mnie niestety pojawiły się tylko kawałki skórki pomarańczowej.
 
Smacznego!