poniedziałek, 3 grudnia 2012

Z wizytą u M&S, czyli chipsy o smaku octu

Dziś o moich "eksperymentach" z gotową żywnością. Któregoś pięknego popołudnia kręciłam się po centrum w oczekiwaniu na mojego młodszego brata, zupełnie przypadkiem trafiłam do sklepu M&S. Kiedyś Ola miała przepyszne żelki, tej marki a ja jako największy na świecie fan żelek (żelków?) chcialam takie mieć. Oczywiście już za progiem otoczył mnie zapach świeżo wypiekanego pieczywa... rozpłynęłam się i rozpoczęłam zakupy. Kupiłam więcej niż planowałam, wydałam tak samo dużo ale tydzień później wróciłam do M&S po raz kolejny. Czyli jest nieźle :) ale ceny mogłyby być niższe.
To co mi wyjątkowo smakowało to zupa pomidorowa ( z puszki) w dwóch wersjach smakowych,jedna z bazylią druga raczej kremowa. Oczywiście obu tych zup nie można porównać do mojej pomidorowej ale gdy brakuje Wam czasu albo kogoś kto razem z Wami chętnie zasiądzie do talerza zupa z puszki nie będzie taka zła :)
Skusiłam się na żurawinowe ciasteczko, rogalika nasączonego syropem migdałowym, puszkę kremu ze szparagów (bardzo smacznego z resztą) i oczywiście chipsy o smaku octu. Śmierdzą niesamowicie :) zysty ocet, kto by pomyślał :) ale smakują całkiem nieźle.



 
 
 

3 komentarze:

  1. nie lubię tak bardzo octu ;(
    pozdrawiam,
    szana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. bałam się tych chipsów... ale nastawiam się na nachosy! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A my po wizycie w Anglii jesteśmy fanami octowych chipsów:)

    OdpowiedzUsuń